Nazywamy Ją „Królową Polski”, ale czujemy, że jest przy nas tak blisko, jak tylko blisko być może prawdziwa Matka. Niezwykła relacja Polaków i Maryi trwa od ponad 1000 lat. My chcemy być Jej coraz wierniejsi, Ona – zawsze gotowa wysłuchać i pomóc. Chce, żebyśmy byli zasłuchani i wpatrzeni w Jej Syna – relacjonuje Sebastian Zbierański.
Na mapie świata raczej trudno o bardziej „maryjny” kraj niż Polska. W ciągu swojej historii nasz naród wielokrotnie zawierzany był Matce Bożej, a wśród Polaków panowało, i nadal panuje, głębokie przeświadczenie o wyjątkowej, macierzyńskiej opiece Maryi. Nie jest ono bezpodstawne – Maryja również dawała do zrozumienia, że Polska jest Jej bliska, że wybrała ją w szczególny sposób. Podczas swoich objawień – nie tylko tych na naszej ziemi, mówiła o nas i… do nas.
Nazywaj mnie Królową Polski!
14 sierpnia 1608 r. był wyjątkowo upalnym dniem we Włoszech. W jednej z chłodniejszych cel klasztoru Gesu Nuovo w Neapolu modlił się jezuita, o. Giulio Mancinelli. Podczas rozmyślania zastanawiał się, w jaki sposób może zwracać się do Maryi, żeby jeszcze doskonałej oddać Jej cześć. Zatopiony w modlitwie zakonnik dostrzegł, że w pomieszczeniu nagle pojawiła się świetlista postać. Jezuita od razu rozpoznał Matkę Bożą. Towarzyszyło jej Dzieciątko Jezus. U Jej stóp klęczał Stanisław Kostka. Jak przekazuje ks. Józef Orchowski, współczesny autor książek o tematyce maryjnej, podczas widzenia Maryja miała odezwać się do o. Mancinellego:
„A czemu Mnie Królową Polski nie zowiesz? Ja to królestwo wielce umiłowałam i wielkie rzeczy dlań zamierzam, ponieważ osobliwą miłością ku Mnie pałają jego synowie”.
Wydarzenie to było dla włoskiego jezuity ogromnym przeżyciem duchowym. Dwa lata później postanowił wyruszyć w pielgrzymkę, by poznać kraj, który tak bardzo umiłowała Maryja. Gdy rozpoczynał drogę miał 73 lata. W maju 1610 r. dotarł do Krakowa, witany z honorami przez króla Zygmunta III Wazę i jego dwór. Kiedy w katedrze wawelskiej odprawiał mszę świętą, ponownie ujrzał Matkę Bożą.
„Ja jestem Królową Polski. Jestem Matką tego narodu, który jest Mi bardzo drogi, więc wstawiaj się do Mnie za nim i o pomyślność tej ziemi błagaj nieustannie, a Ja będę ci zawsze, tak jak teraz, miłościwą” – zwróciła się Maryja do jezuity.
Badacze zauważają, że objawienia związane z o. Giulio Mancinellim odbiły się szerokim echem w ówczesnej Polsce. Z pewnością wpłynęły na wzrost pobożności maryjnej. W 1628 r. na pamiątkę tych wydarzeń na jednej z wież kościoła Mariackiego w Krakowie zainstalowano koronę. Do dziś przypomina o naszym oddaniu pod opiekę Królowej Polski.
Przygarnę do Serca jak Orła Białego
Wśród wielu wizerunków przedstawiających Maryję wyróżnia się jej bolesne oblicze z Lichenia, małej miejscowości we wschodniej Wielkopolsce. Najbardziej charakterystycznym elementem niewielkiego obrazu jest umieszczony na piersi Maryi biały orzeł – symbol bardzo silnie związany z Polską. Historia tego niezwykłego wizerunku rozpoczęła się w 1813 r. pod Lipskiem, gdzie podczas bitwy narodów Maryja ukazała się polskiemu rannemu żołnierzowi, Tomaszowi Kłossowskiemu. Konający mężczyzna spostrzegł, jak zasmucona Niewiasta w przepięknej sukni przemierza pole bitwy, trzymając w ręku orła. Maryja obiecała, że żołnierz przeżyje i powróci do domu. Prosiła, by po powrocie odnalazł wizerunek najwierniej przedstawiający jej postać spod Lipska. Poszukiwania obrazu zajęły Tomaszowi aż 23 lata. W 1844 r. weteran zawiesił go na jednej z wiekowych sosen lasu grąblińskiego. Przed ten wizerunek często przychodził miejscowy pasterz Mikołaj Sikatka. To właśnie jemu, w latach 1850-1852 miała ukazywać się Maryja. Podczas jednego z objawień wypowiedziała znamienne słowa:
„Ile razy ten naród będzie się do mnie uciekał, nigdy go nie opuszczę, ale obronię i do swego Serca przygarnę jak tego Orła Białego. Obraz ten niech będzie przeniesiony w godniejsze miejsce i niech odbiera publiczną cześć. Przychodzić będą do niego pielgrzymi z całej Polski i znajdą pocieszenie w swych strapieniach. Ja będę królowała memu narodowi na wieki. Na tym miejscu wybudowany zostanie wspaniały kościół ku mej czci. Jeśli nie zbudują go ludzie, przyślę aniołów i oni go wybudują”.
Chociaż maryjne objawienia z Lichenia nie zostały oficjalnie uznane przez Kościół, a postaci wizjonerów zdają się być zapomniane, warto zwrócić uwagę na fakt, że proroctwo Maryi wypełniło się. Maleńki Licheń odwiedzają dziś tłumy pątników, a monumentalna bazylika, której budowa zajęła niespełna 10 lat budzi podziw u ludzi i – przede wszystkim głosi chwałę Boga i Jego Matki.
Jeśli będziecie się modlić…
Schyłek XIX w. to czas głębokiego rozłamu w narodzie polskim. Trwające od niemal 100 lat zabory, klęski powstańców i zawiedzione nadzieje na wolność sprawiły, że Polakom coraz trudniej było żyć z wiarą w lepszą przyszłość. Wielu rodaków porzuciło modlitwę i praktyki religijne, skutecznie utrudniane przez okupantów. O swoim ludzie nie zapomniała jednak Maryja. W 1877 r., w warmińskiej wiosce Gietrzwałd ukazała się dwóm dziewczynkom – Justynie Szafryńskiej i Barbarze Samulowskiej. Co bardzo znamienne, mówiła do nich w języku polskim, w lokalnej gwarze. Za sprawą tego faktu umocniła się jeszcze bardziej świadomość patriotyczna mieszkańców Warmii, którzy słysząc, że Maryja mówi w ich własnym języku, zaczęli postrzegać wyrzekanie się polskiej mowy jako ciężki grzech. Wśród ciepłych zapewnień Matki Bożej o tym, że polski Kościół zostanie oswobodzony i otrzyma gorliwych kapłanów bardzo istotna jest Jej prośba:
„Życzę sobie, abyście codziennie odmawiali różaniec! (..) jeśli ludzie gorliwie będą się modlić, wówczas Kościół nie będzie prześladowany”.
Objawienia z Gietrzwałdu są jedynymi uznanymi przez Kościół objawieniami maryjnymi na ziemiach polskich. Jednymi z 12 takich objawień na całym świecie. Stały się iskrą, która rozpaliła na nowo przygaszone uczucia religijne i patriotyczne – tak pożądane w trudnych czasach niewoli. Grzegorz Braun, w swojej książce „Gietrzwałd 1877: Nieznane konteksty geopolityczne” sugeruje, że to Maryja pojawiająca się w Gietrzwałdzie ocaliła Europę przed krwawym, zbrojnym powstaniem i odsunęła widmo wojny światowej, do której u schyłku lat 70. XIX w. przygotowywały się mocarstwa.
Przede wszystkim jednak, przesłanie Matki Bożej wypowiedziane na Warmii było zapewnieniem, że Bóg jest z Polską w jej cierpieniu i pragnie, by nie zapominała o Nim. Przesłanie to jest aktualne także dziś. Może nawet bardziej niż kiedykolwiek w ciągu minionych 146 lat.
Słuchać Matki
Małgorzata Pabis i Henryk Bejda w książce „Maryja mówi do Polaków. Tajemnice objawień Matki Bożej w Polsce” wspominają o 14 innych miejscach, w których miała się ukazywać Maryja, a jej przesłanie dotyczyć miało Polski i Polaków. Trudno oczekiwać, że Kościół będzie wypowiadał się o ich prawdziwości. Jednak niezależnie od tego, czy naprawdę miały miejsce, trzeba stanąć przed postawionym pytaniem: co jako Polacy zrobiliśmy i co wciąż robimy ze słowami, które o nas i do nas wypowiada Maryja? Czy jesteśmy im wierni? Czy w ogóle chcemy ich słuchać? Odpowiedzieć może każdy z nas, wpatrując się w matczyną twarz Królowej Polski.
Źródło: misyjne.pl