Superior Generalny Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej, o. Luis Ignacio Ruíz Alonso OMI, przybył na Kubę. Chce odwiedzić tę misję, zanim uda się do Meksyku.

„Zapraszam wszystkich członków naszej charyzmatycznej rodziny do towarzyszenia Oblackiemu Zarządowi Centralnemu w jego wizycie we wszystkich jednostkach Regionu Ameryki Łacińskiej przed udziałem we wspólnej sesji z CIAL (Międzyprowincjalną Konferencją Ameryki Łacińskiej) w Meksyku” – powiedział.

W ramach wizytacji odwiedził wspólnoty parafialne San Diego de los Baños i Los Palacios.

Historia Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej na Kubie rozpoczęła się w 1998 r., kiedy to sześciu oblatów zostało wpuszczonych na wyspę po historycznej wizycie papieża Jana Pawła II. Przez dziesięciolecia komunistyczny rząd zabraniał praktykowania katolicyzmu. Oblaci zaczęli odbudowywać kościoły i wiarę katolicką wśród mieszkańców.

Obecnie na Kubie posługuje pięciu oblatów. Chociaż rząd nadal nakłada wiele ograniczeń na ich pracę, oblaci byli w stanie poczynić postępy w przywracaniu chrześcijaństwa na tej wyspie. W tym roku świętują oni jubileusz 25 lat obecności i posługi na Kubie.

Pośród nich jest również o. Tomasz Szafrański OMI, który od roku posługuje na tej wyspie. Oto jego świadectwo.

Mam na imię Tomasz. Jestem Misjonarzem Oblatem Maryi Niepokalanej. Pochodzę z Krakowa w Polsce, a obecnie przeżywam swoją posługę misyjną na Kubie. Ale jak znalazłem się na Kubie? Oto moja historia…

Pamiętam jak kończyłem liceum i szukałem swojej drogi w tym świecie. Z jednej strony bardzo podobało mi się bycie w szkole z naciskiem na geologię. Ale z drugiej strony, coraz mocniej odczuwałem zaproszenie Jezusa do pójścia za Nim kapłańską i misyjną ścieżką.

Gdy przyjrzałem się swojemu życiu, pojawiło się więcej pytań: Gdzie? Co? W końcu stało się dla mnie jasne, że chcę być misjonarzem. Zacząłem więc pisać do różnych rodzin zakonnych, które miały w nazwie słowo „misjonarze”, wierząc, że w ten sposób znajdę odpowiedzi na moje pytania. Jako pierwsi odpowiedzieli Misjonarze Oblaci Maryi Niepokalanej, więc teraz jestem oblatem.

Podczas studiów w seminarium wierzyłem, że misje są tylko w Afryce. Ale stopniowo, wzrastając i pogłębiając moje powołanie, zainteresowałem się służbą ubogim tam, gdzie brakuje kapłanów.

Pewnego dnia o. Gilberto Pinion OMI odwiedził nas w seminarium, szukając misjonarzy do swojej prowincji Meksyk-Gwatemala-Kuba. Pamiętam, jak powiedziałem sobie: „Dlaczego nie Meksyk?”. I tak, po dwóch latach spędzonych w Polsce jako ksiądz, wyjechałem, by spełnić swoje misyjne marzenie.

Spędziłem ponad 12 lat w Meksyku. To był bardzo dobry czas, aby poznać nową kulturę, zupełnie inną od mojej. Tak wielu wspaniałych ludzi powitało mnie z otwartymi ramionami. Muszę też powiedzieć, że był to czas dorastania, pozwalania sobie na „ewangelizację przez ubogich”. Szczerze mówiąc, nie zawsze było to łatwe.

Po 12 latach w Meksyku nadszedł czas, aby zadać sobie pytanie: „Co dalej?”. Coś sprawiło, że uwierzyłem, że mogę rozpocząć jakieś nowe dzieło. Zawsze słyszałem o potrzebie misjonarzy na Kubie i o tym, jak trudne i wymagające jest bycie misjonarzem na tej karaibskiej wyspie. Postanowiłem więc poprosić, żeby mnie tam wysłano.

 

Teraz jestem na Kubie od około roku. Nowa misja, nowa misyjna przygoda i nowe obowiązki. Kubańska rzeczywistość, trzeba ją przeżyć, aby w nią uwierzyć. Ale tak jak przez te wszystkie lata w Meksyku, tutaj również spotykam wielu wspaniałych ludzi potrzebujących Boga.

My, oblaci, mamy tutaj dwie wspólnoty, jedną w Prowincji Hawana, a drugą w Prowincji Pinar del Rio. Pochodzimy z Brazylii, Ameryki, Sri Lanki i Polski. W tym roku jest z nami także kleryk z Meksyku, który przeżywa swoje doświadczenie misyjne. Jako wspólnota obsługujemy pięć parafii.

Dla mnie, tutaj na Kubie, naszą pierwszą misją jest bycie misjonarzami nadziei, ponieważ jest tu wielu ludzi, którzy ją utracili. Drugim wymiarem misji jest zdolność do wytrwania.

Warto wspomnieć, że w tym roku obchodzimy 25-lecie przybycia pierwszych oblatów na Kubę. Dla nas jest to czas dziękczynienia Bogu, ale także marzeń, poszukiwania nowych dróg i odnowienia naszego zaangażowania na misyjnej ziemi.

Kiedy patrzę wstecz, nigdy bym nie pomyślał, że misyjne marzenie zaprowadzi mnie na Kubę. Ale oto jestem, Panie, aby pełnić Twoją wolę.

I na koniec, proszę was wszystkich, nie zapominajcie o misjonarzach, módlcie się za nas przez cały rok. Módlcie się, abyśmy byli świadkami Chrystusa, misjonarzami miłosierdzia i nadziei w tym świecie.

Świadectwo to znajdziecie na stronie oblatesusa.org

Źródło: OMI WORLD