„Rodzina ma w Afryce znaczenie fundamentalne! Społeczeństwo afrykańskie jest głęboko zakorzenione w rodzinie! Ten skarb musi być chroniony i nie wolno go lekceważyć, bo jakiekolwiek osłabienie rodziny jest źródłem złożonych problemów” – to słowa św. Jana Pawła II, które wybrzmiały podczas jego Pielgrzymki do Kenii w 1985 r. Nie straciły nic ze swojej aktualności – relacjonuje Małgorzata Madej.
Mówiąc o tak dużym kontynencie jak Afryka, który zamieszkuje ok. 1,3 mld ludzi, nie da się opowiedzieć o tamtejszych rodzinach bez pewnych generalizacji. Chcąc jednak opisać przeciętną afrykańską rodzinę, musimy wspomnieć, że pojęcie rodziny nie zawęża się tam jedynie do „rodziny nuklearnej”, czyli Małżeństwa z dziećmi. Ta wielka rodzina to także dziadkowie, ciotki, wujkowie wraz małżonkami i dziećmi. Biorąc pod uwagę, że na tym kontynencie kobiety rodzą średnio kilkoro dzieci, afrykańska rodzina będzie liczyć kilkadziesiąt osób.
Ważne jest potomstwo
Rodzina na Czarnym Lądzie zawsze musiała być duża. Taka była tradycja. Duża liczba dzieci w rodzinie Była powodem do dumy, ale to też zabezpieczenie dla rodziców na przyszłość, bo z działaniem systemów
emerytalnych jest różnie. Sukces prokreacyjny był świadectwem tego, że kobieta i mężczyzna wiodą dobre życie według standardów tradycyjnej społeczności. Brak potomstwa był nieraz traktowany jako kara narzucona przez przodków za złe postępowanie. Niepłodność w Afryce zazwyczaj była jednak „winą” kobiety, a tłumaczono ją także klątwą czy złym omenem. Dlatego też „leczeniem” niepłodności zajmowali się tradycyjni znachorzy, którzy pomagali uwalniać kobiety spod wpływu złych duchów lub starali się przebłagać przodków, aby wspomogli płodność.
Rodzenie dzieci w związku było tak istotne, że tradycyjne małżeństwo afrykańskie stawało się nierozerwalne dopiero wtedy, kiedy urodziło się w nim przynajmniej jedno dziecko. Do dziś w wielu społecznościach ten aspekt jest tak istotny, że młodzi katolicy żyją ze sobą bez ślubu i dopiero po narodzeniu pierwszego potomka zawierają małżeństwo sakramentalne.
Dzieci i przodkowie
U podstaw tak wielkiej wartości potomstwa dla Afrykańczyków leżą ich tradycyjne przekonania religijne. Żeby zapewnić sobie pokój w zaświatach nich pamiętać. A afrykańska rodzina dba o to, aby składać ofiary przodkom, żeby ci nic złego im nie wyrządzili. Przodkowie są czczeni także za to, że przekazali życie i zasady, według których mają postępować członkowie danej społeczności. Oni też są w pewnym sensie częścią rodziny.
Wbrew temu, że płodność i potomstwo są na tym kontynencie tak wartościowe, nie wszystkie dzieci były traktowane z godnością i szacunkiem. Czasem rodzice na przekór nie okazywali uczuć swoim dzieciom, żeby w ten sposób oszukać złe duchy, że ich potomstwem nie warto się interesować. Znane są przypadki albinoskich dzieci w Tanzanii, które do dziś są okrutnie traktowane przez swoje rodziny i całe społeczeństwo. Wśród Ibów z Nigerii, i nie tylko tam, zabijano tuż po narodzinach bliźnięta, ponieważ ich pojawienie się na świecie uważano za zwiastun nieuchronnej katastrofy. Wśród Bemba z Zambii istniał zwyczaj wrzucania do rzeki niemowlaków, którym pierwszy ząb wyrósł na górnym dziąśle, ponieważ takie dziecko uważano za przeklęte. Praktyki te zostały zakazane wraz z wprowadzeniem rządów kolonialnych w Afryce.
Wielka rodzina
Według tradycji niemowlakami zajmuje się matka i karmi ona piersią dzieci tak długo, jak tylko może, nawet przez kilka lat. Wartości, historia i edukacja zawsze były przekazy dzieciom przez członków całej
wielkiej rodziny. Na ojcu spoczywał jednak obowiązek przygotowania synów do dorosłości. Tam, gdzie panował ustrój matriarchalny, ważną rolę w życiu dzieci odgrywał także ich wuj, czyli najstarszy brat matki. To on bywał odpowiedzialny np. za negocjacje przedmałżeńskie między rodzinami młodych. W życiu dziewcząt, zwłaszcza podczas przechodzenia rytuałów inicjacyjnych w okresie dojrzewania, znaczenie miały liczne ciotki, które uczyły je jak postępować w roli żony i matki. Dziadkowie spełniali natomiast często rolę powierników, nawiązując z wnukami relacje oparte na przyjaźni.
Zmiany w XX w.
Od początku działalności misyjnej Kościoła w Afryce misjonarze widzieli, jak wielką wartością jest tam rodzina i rodzicielstwo, jak ważna jest opieka nad starszymi i jakim szacunkiem są oni obdarzani. Pewne zwyczaje i praktyki nie były jednak akceptowane w świetle chrześcijańskiej moralności. O niektórych już wspomniałam powyżej. Małżeństwa nie uważano za nierozerwalne, a życie ludzkie nie było bezwzględnie chronione. Jednak największą rozbieżnością między afrykańską tradycją a chrześcijaństwem była poligynia, tak rozpowszechniona na Czarnym Lądzie. Wielożeństwo miało bowiem nie tylko zapewnić mężczyźnie opiekę większej liczby kobiet w społeczeństwie, ale też dzięki niemu rodziło się więcej dzieci.
XX w. to czas ogromnych zmian dla afrykańskiej rodziny. Związane to było nie tylko z promowaniem
przez Kościoły chrześcijańskie wiernych i monogamicznych małżeństw. To zmiany społeczne zapoczątkowane przez kolonializm okazały się ogromne. Choć nadal Afryka opiera swoją gospodarkę na rolnictwie, to zapoczątkowana industrializacja spowodowała migracje mężczyzn i potem ich rodzin do kopalni i ośrodków przemysłowych. Do miast ściągali ludzie różnych grup etnicznych, a ich związki
z członkami wielkiej rodziny ulegały rozluźnieniu. Obecnie już widać, że rodziny mieszkające w afrykańskich miastach są zazwyczaj nuklearne.
Dzieci to skarb
Współczesne przeobrażenie rodziny afrykańskiej widać także wraz ze spadającą dzietnością. Jeszcze w latach 50. XX w. współczynnik dzietności, czyli przeciętna liczba dzieci, które rodzi kobieta w ciągu całego okresu rozrodczego, wynosił dla Afryki 6,6. Obecnie jest on na poziomie 4,3, przy czym w miastach jest on niższy, a na wsiach wyższy. Wśród przyczyn spadku wymienia się opóźnienie wieku zamążpójścia młodych kobiet, co spowodowane jest głównie zaangażowaniem w edukację. Czynnikiem wpływającym na dzietność jest także zmniejszenie śmiertelności wśród małych dzieci i coraz dłuższa oczekiwana długość życia, co zawdzięczamy ogromnemu postępowi medycyny, w tym działalności Kościoła w tym zakresie, w ubiegłym wieku i aktualnie.
Święty Jan Paweł II wspomniał w Kenii, że rodzinę należy chronić. W Afryce tej ochrony potrzebują zwłaszcza rodziny dotknięte skutkami konfliktów zbrojnych. Ubogie rodziny w niektórych rejonach wciąż zmuszone są do wysyłania dzieci do pracy, aby móc się wyżywić. AIDS zbiera ogromne żniwo wśród ludzi, którzy osieracają swoje dzieci. Mimo wyzwań, afrykańska rodzina jest obecnie skarbem dla Kościoła i całego świata.
Źródło: misyjne.pl