Kiedy widzimy wizerunek Chrystusa w królewskich szatach, z berłem i taką normalną, ludzką koroną, podskórnie wyczuwamy, że nie o to do końca chodzi. Słusznie: Jezus nie bawi się w politykę – pisze s. Agnieszka Eltmann MChR.
A jednak często sam w przypowieściach używa obrazu królestwa i stojąc przed Piłatem, w najbardziej dramatycznych momentach przyznaje, że jest Królem, uświadamiając przy tym rzymskiemu namiestnikowi, że Jego panowanie pochodzi z zupełnie innego, nadrzędnego porządku:
Nie miałbyś żadnej władzy nade Mną, gdyby ci jej nie dano z góry (J 19, 11).
Dziś słowo „królestwo” czy „królowanie” nie ma najlepszych notowań i konotacji, trochę z niczym się już nie kojarzy. W najlepszym razie uchodzi za relikt przeszłości, taki „kwiatek do kożucha”. Dlatego tak trudno zrozumieć nam naturę panowania Chrystusa. Diakon Marcin Gajda w jednej z katechez o Miłości Miłosiernej mówi, że słaby król, najsłabszy dyktator to ten, który ma więzienia wypełnione po brzegi. Musi trzymać siłą więźniów, bo nie ma innego sposobu na władanie. Perswazja przez przemoc. Takie to nasze, pospolite, takie to ludzkie. Wiemy, że czasem nie potrzeba do tego żadnego dyktatora. Dobrze znamy z naszych domów i relacji „ciche dni”, prawda? Choć na chwilę pokazać tym, co są obok, że jestem pół centymetra dalej, jestem pół centymetra wyższy od ogółu. Co z tego, że jest to panowanie tylko pozorne? To dążenie kompletnie odmienne od tego, które było w Jezusie.
Właśnie tajemnicę Bożego królowania odsłania niesłychanie mocny fragment z listu św. Pawła do Filipian (2, 5-11). Teologowie używają tu trudnego terminu kenoza (ogołocenie), ale głębokie sedno tego Słowa rozumieją nawet dzieci. Chrystus Król to Chrystus Sługa.
To dążenie niech was ożywia, ono też było w Chrystusie Jezusie. On to, istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem. Lecz ogołocił samego siebie przyjąwszy postać sługi i stał się podobnym do ludzi. A w tym, co zewnętrzne, uznany tylko za człowieka, uniżył samego siebie, Gdy stał się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej. Dlatego też Bóg wywyższył Go ponad wszystko i darował Mu imię ponad wszelkie imię, Aby na imię Jezusa zgięło się każde kolano.
Chrystus Jezus z premedytacją obiera kierunek przeciwny do każdego ludzkiego rządu i panowania. Wystarczy zamknąć oczy i wzrokiem duszy zobaczyć cztery stopnie, po których zstępuje Jezus. Najpierw rezygnuje z przynależnej Mu Boskiej chwały i czci i staje się człowiekiem. Potem krok dalej: jako człowiek wybiera to, co najprostsze, to co pokorne – bierze się za fach pospolity – ciesielstwo. I dalej. Zawsze mnie to zastanawiało: 33 lata – mężczyzna w kwiecie wieku, który w zasadzie tyle jeszcze mógł zrobić, a jednak był posłuszny aż do śmierci. Ponieważ dało się zrobić dalszy rok, Jezus robi go: oddaje życie, wisząc na krzyżu między złoczyńcami. Jest to panowanie, które zupełnie odbiega od naszych wyobrażeń. Jego „koroną stają się ciernie, a tronem krzyż”. Jezus podejmuje mękę bez jakiejkolwiek agresji czy szarpaniny, ani na chwilę nie traci nic ze swej Królewskiej tożsamości. Zapanował nad wszystkim właśnie dlatego, że zszedł najniżej jak tylko się dało. Królowie ziemscy, których znamy, w większości panują tylko nad swoim własnym przepychem i splendorem.
Świat dziś kocha ludzi mocnych witalnie i intelektualnie. Jednocześnie nieuchronnie ten sam świat kapituluje w obliczu śmierci, choroby, klęsk i wszelkiego rodzaju cierpienia, któremu nie da się w żaden sposób zapobiec. Właśnie z tego powodu nasz świat potrzebuje takiego króla jak Jezus – potrzebuje takiego Boga, który nie zmienia rzeczywistości magicznie i bezboleśnie. Który nie jest groteskowo „silny” jak pogańscy bogowie. Który nie bawi się wichurą i żywiołem, by coś komuś udowodnić, lecz schodzi sam na dno kary i cierpienia, po to, by przemienić rzeczywistość od wewnątrz i pokazać człowiekowi do czego jest zdolna prawdziwa miłość.
Oczywiście Ten „słaby” Bóg nie pasuje zupełnie dziś do dążeń człowieka, by być „fit & healthy”. Kto pokocha Boga, który pozwolił się zabić? Tymczasem On panuje nad wszelką mocą, ale także nad wszelką słabością i poniżeniem. Jest bezgranicznie wszechwładny, ale potrafi stać się bezgranicznie słaby, nie tracąc nic ze swej godności. Dopiero taki Bóg jest naprawdę bliski, a jednocześnie panujący nad wszystkim. Bo byłem głodny, a daliście mi jeść… Wszystko, co uczyniliście jednemu z braci moich najmniejszych… (zob. Mt 25, 31-46). Jezus, przyjmując ludzkie cierpienie, utożsamił się z każdym z ubogich tego świata. Zbliżył się przez to do każdego człowieka, choć objawił się zupełnie inaczej niż świat tego oczekiwał, tym samym przekraczając nasze najśmielsze wyobrażenia.
Jezus nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem i zrobił to ze względu na nas. Króluje bez cienia przemocy. Porusza najgłębsze struny duszy i pociąga nas w całkowitej wolności, mówiąc: Jeśli chcesz…
Źródło: misyjne.pl